pajacyk.pl - codziennie...
















intymnet.pl
 

Grażyna Czubińska MA, MPSA
SEKSUOLOG, DORADCA RODZINNY
- L O N D Y N -


seksuologia - WARSZAWA - psychologia
konsultacje, porady, specjalista, specjaliści, gabinet, gabinety, przychodnia, klinika, polski, polscy, seksuolog, psycholog, specialisty, specjalistów, seksuolodzy, psycholodzy, seksuologia, psychologia, warszawa, warszawie, warszawy, londyn, londynie, polska, londynu, polsce, anglia, anglii, wyspy, wyspach


intymnet  |  mediaroom  blog pomoc specjalisty w Warszawie
KONSULTACJE ONLINE
pomoc specjalisty w Londynie
partnerzy  szkolenia  |  kontakt

konsultacje, porady, specjalista, specjaliści, gabinet, gabinety, przychodnia, klinika, polski, polscy, seksuolog, psycholog, specialisty, specjalistów, seksuolodzy, psycholodzy, seksuologia, psychologia, warszawa, warszawie, warszawy, londyn, londynie, polska, londynu, polsce, anglia, anglii, wyspy, wyspach
seksuologia - LONDYN - psychologia



autorka





osobisty blog ekspercki





archiwum






Grażyna Czubińska

G r a ż y n a    C z u b i ń s k a


Grudzień 2009 | Grażyna Czubińska: "2010"

Coś nowego w tym roku w pogodzie na Wyspach. Londyn w grudniu częściej w białych sztach śniegowych, niż w zieleni parkowych drzew iglastych. Moja trzecia zima w UK jak dotąd najzimniejsza. Ale z drugiej strony najfajniejsza! Nie przez to, że wychodząc z domu, nie da się nie czuć "polskich" temperatur. Co prawda przymrozków tutaj mimo wszystko jak na lekarstwo, jednak 0 stopni się zdarzało ostatnio aż za często. Dla przyzwyczajonych od paru lat do życia w Londynie zawsze w plusowych temperaturach to 0 to na pewno teraz bardziej minus zero ;) Wracając do głównej myśli, ta zima najfajniejsza jak dotąd, bo dużo fajnych rzeczy się dzieje. Nie tylko związane są z pracą (wkrótce uruchamiamy w Polskim Uniwersytecie Na Obczyźnie studium podyplomowe z psychologii stosowanej). Ale fajność tej zimy wynika dla mnie - MIMO :)) WSZYSTKO - też ze spraw związanych z odpoczynkiem, a nawet więcej - z rozrywką! Taka bez wątpienia mile zapowiadająca się sprawa, jak Sylwester na uwieńczenie roku 2009 w iście "brytyjskim stylu"...


Zostałam zaproszona na prawdziwy bal sylwestrowy w samym centrum Londynu. Na zaproszeniu "Black Tie Dress Code", na miejscu stylowy hotel z lat 20tych XX wieku tuż przy Trafalgar Square. W środku szerokie schody z czerwonymi dywanami, pnące się lekkim łukiem na piętro do restauracji i sali balowej. Kelnerzy umundurowani i bardzo usłużni - Kir Royal na powitanie, stolik przy oknie z widokiem na Londyn. Zaczęło się więc od początku szampańsko! :) Godzina 8pm i na dobre zasiadamy do uczty... Słowami się tego nie da objąć w pełni - przez kolejne 3 godz. przede wszystkim jedliśmy! Małymi porcjami, niemniej jedliśmy, jedliśmy, jedliśmy... Talerze po jednej potrawie były zabierane, a po kilku minutach już kolejna była podawana. Suflety, pieczenie, sorbety, ciasta, lody itd. Wszystko pyszne, za pyszne! ;)

W międzyczasie ani kroku w tańcu. Dobra muzyka otaczała nas jakby dookoła z gdzieś dobrze ukrywanych głośników, a wszyscy tylko siedzą i jedzą - taki jest bowiem tu obyczaj :) Prozaiczne wyjście do toalety może zakłócać przebieg tego misternego "obrządku", więc w głębi ducha się czuje, że nie wypada wstawać zbyt wcześnie od stołu. Ale nie wszyscy są w stanie znieść w życiu wszystko i czasem natura po prostu musi wziąć górę nad nawet wrodzoną kulturą... :) Na szczęście mnie to nie dotyczyło! Aż do samego końca trzymałam się dzielnie. Gdy nadeszła godzina 11pm, w Polsce witano Nowy Rok. Krótkie telefony z życzeniami do rodziny i do tańca! Na parkiecie raptem kilka- dziesiąt minut, a tu już i u nas 2010 zaraz! Szybko po szampana. Teraz kelnerów jeszcze więcej by każdy otrzymał w porę lampkę. Odliczamy wpatrzeni przez ulicę w budynek po przeciwnej stronie Tamizy, na którym jakiś wielki projektor wyświetlał aktualny czas. W tle Big Ben wybija północ i niemal nic już nie słychać poza wystrzałami i wiwatami...


To, co działo się pod London Eye (około 400 metrów w linii prostej od nas), zagłuszyło nasze składanie sobie życzeń. Po obu stronach rzeki gromadzi się tam zazwyczaj kilkaset tysięcy ludzi witających na pokazie ogni sztucznych nadejście Nowego Roku. W tym roku pewnie było ich jeszcze więcej. To to co się działo później na to by wskazywało... W gruncie rzeczy nastanie nowego oznacza w UK schyłek Sylwestra. Mniej więcej o pierwszej nad ranem kończy się większość imprez. Nie inaczej było z naszym balem. Pożegnaliśmy się więc z organizatorami i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Jednak nie tylko my chcieliśmy to zrobić. Ulica The Strand wciąż jeszcze wypełniała się ludźmi próbującymi znad Tamizy dostać się do stacji metra Charing Cross. W Londynie jest przyjęte, że nowo- roczny powrót do domu wszyscy mają za darmo środkami komunikacji miejskiej. To użyteczne rozwiązanie, bo gdyby tej nocy sylwestrowicze mogli wjeżdżać i wyjeżdżać z centrum autami, to korki do Trzech Króli mogłoby tam potrwać! ;) Po wyjściu skierowaliśmy się więc w stronę znajdującego się nieopodal wejścia do metra. Kilkanaście minut spędzone na zimnie w ciągle przyrastającym do tego tłumie skłoniło nas jednak do powrotu do ciepła gościnnego hallu. Dobrze, że bilety wstępu były nadal w kieszeniach płaszczy. Gdyby nie to, policjantki do hotelu by nas nie przepuściłyby. Tak do drugiej odczekaliśmy i decyzja by jednak ruszać. Na The Strand nic a nic się jeszcze nie zmieniło - rzeka ludzi wciąż wpływała od strony Tamizy. Zatem my w przeciwną stronę! Najbliższą też czynną stacją był Piccadilly Circus. Piesza wycieczka aż tam, w szpilkach, to wyzwanie :) Udało się... podwójnie! Po dojściu okazało się, że i tu nadal mnóstwo ludzi chcących dostać się do metra, ale na szczęście służby porządkowe wytyczyły "korytarze" upłynniające ruch. Przejść po Piccadilly Circus trzeba było około drugie tyle, co z Trafalgar Square :) Jedyny duży plus w tym to, że nic a nic nie zmarzliśmy! Ogólnie było więc nadzwyczajnie. Z pewnością nie zapomnę nigdy, jak witałam rok 2010 w XVII-tym województwie! Na ulicach dało się słyszeć dużo polskiego, aż miło. Bez wulgaryzmów, pijaństwa, burd. Można było być dumnym, że tyle dobrej Polski też tu i teraz. Szczęśliwego Nowego Roku Wszystkim!

Grudzień 2009





















seksuologia - WARSZAWA - psychologia
konsultacje, porady, specjalista, specjaliści, gabinet, gabinety, przychodnia, klinika, polski, polscy, seksuolog, psycholog, specialisty, specjalistów, seksuolodzy, psycholodzy, seksuologia, psychologia, warszawa, warszawie, warszawy, londyn, londynie, polska, londynu, polsce, anglia, anglii, wyspy, wyspach


oferta dla specjalistów  wyszukiwarka  |  korzystanie  z  serwisu  równoznaczne  akceptacji  regulaminu  |  design  &  copyright  R.M.-K.D.S.

konsultacje, porady, specjalista, specjaliści, gabinet, gabinety, przychodnia, klinika, polski, polscy, seksuolog, psycholog, specialisty, specjalistów, seksuolodzy, psycholodzy, seksuologia, psychologia, warszawa, warszawie, warszawy, londyn, londynie, polska, londynu, polsce, anglia, anglii, wyspy, wyspach
seksuologia - LONDYN - psychologia